W swoim pierwszym artykule przedstawiłam rodzica, który stawia wymagania i egzekwuje przestrzeganie reguł. Jedna z czytelniczek doszła do wniosku, że dzieci są „biedne”, ponieważ nie mogą zachowywać się w taki sposób, jakby tego chciały.
Odpowiadam więc: Ależ mogą! Co więcej jest im to niezbędnie potrzebne. Jednak jest konieczne, aby robiły to w pewnych granicach, które określa osoba dorosła: upomina lub karze, kiedy dziecko je przekracza lub chwali i nagradza, kiedy maluch respektuje te zasady. Reguły nie mają służyć temu, żeby ograniczać rozwój dziecka. Są konieczne do ukierunkowania jego rozwoju, zapewnienia mu bezpieczeństwa, przystosowania do dalszego życia w dorosłym świecie.
Reguły wyobrażam sobie jako elastyczne ogrodzenie wokół dziecka, w obrębie którego może zachowywać się swobodnie.
Kontrastując, nie wyobrażam sobie reguł jako wytyczonej trasy, którą rodzic prowadzi (a może czasami ciągnie lub niesie na rękach) swoje dziecko.
Więc reguły to tylko część procesu wychowania.
Dziś zajmiemy się kolejnym ważnym aspektem relacji z naszymi pociechami, czyli ciepłym, troskliwym podejściem do dziecka tak, aby mogło pomyśleć: „Mamo, tato czuję, że jesteś. Czuję się bezpiecznie”
Poniżej umieszczę kilka wskazówek, mówiących o tym, co możemy zrobić, aby dzieci jeszcze bardziej korzystały z kontaktu z nami, czuły się zauważane i spełnione.
W tym celu spróbujmy zdecydować się na:
- Wpisanie w nasz grafik czasu poświęconego tylko dla dziecka tak, żeby każdego dnia miało możliwość spędzenia z nami czasu w taki sposób, jak potrzebuje, np. bawiąc się, rozmawiając, wspólnie oglądając TV, czytając ksiązki. Pamiętajmy: wtedy decyduje dziecko. Jeżeli chce odrabiać z nami lekcje, bądź razem pozmywać naczynia jest to ok.
- Otwarcie na inwencję twórczą dziecka. Pomysł naszego malucha może nam się wydawać zupełnie nielogiczny, niepraktyczny, powiedzielibyśmy: bez sensu. Jednak dla dziecka z jakiegoś powodu może mieć akurat danego dnia duże znaczenie.
- Rozmowę z dzieckiem o emocjach, również tych nieprzyjemnych. Dotyczy to zarówno sytuacji, kiedy sami czujemy się nie najlepiej, jak również, kiedy widzimy, że dziecko jest np. smutne. Taka rozmowa rozładowuje napięcie, które i tak pojawia się, kiedy widzimy, że druga osoba czuje się zdenerwowana lub zatroskana. Postarajmy się nie odwracać uwagi dziecka od przykrych zdarzeń. Zamiast mówić: „Nie płacz już!” możemy powiedzieć: „Co się stało, że płaczesz?”. Kiedy dziecko się przewróci nie mówmy, że: „Nic się nie stało”, spytajmy czy wszystko jest w porządku i po prostu przytulmy malucha. Dla niego mogło stać się bardzo dużo.
Myślę sobie, że po przeczytaniu tych punktów niektórzy z Państwa mogli sobie pomyśleć: „ Dziecko decyduje? Muszę robić coś, co jest dla nas bez sensu? Przecież za chwilę dziecko wejdzie mi na głowę?” W tym momencie wróćmy do reguł – one ciągle są: dziecko nie może np. nas kopać, krzyczeć na nas, histeryzować, wymuszać. Pamiętajmy, aby jasno powiedzieć dziecku czego nie może robić podczas czasu spędzanego z rodzicem i przypominajmy mu o tym. To znacznie zredukuje ilość nieporozumień, da nam poczucie bezpieczeństwa.
Na zakończenie zapraszam Państwa do podzielenia się pomysłami, w jaki sposób możecie być jeszcze bliżej swojego dziecka.
Opracowała: Katarzyna Grabowska – psycholog, terapeuta integracji sensorycznej.